Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ludzie i relacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ludzie i relacje. Pokaż wszystkie posty
sobota, 24 maja 2025
O granicach, które chronią, czyli że czasem trzeba powiedzieć 'dość'
Foto: arch. pryw. „Czy podwładny, czując, że przełożony postępuje źle, powinien reagować? W każdym przypadku ma moralny obowiązek protestowania.” – ks. Jan Kaczkowski, „Życie na pełnej petardzie”.
czwartek, 17 stycznia 2019
O języku, czyli że święta to coś, co mamy w głowie
Foto: arch. pryw. Zaczyna się zwykle powtarzanym bez zastanowienia «trzeba», jednak dobrze jest, gdy skończy się osobistym, wyrażanym w pierwszej osobie: ja chcę. Ostatnie Święta po raz kolejny skłoniły mnie do refleksji, że to wyjątkowo dobry czas, by skonfrontować się z językiem osobistym, a przynajmniej sprawdzić, jak działa, i czy w ogóle działa – w najbliższym otoczeniu. Oczywiście, dotyczyć to będzie przede wszystkim tych osób, które wcześniej tego nie robiły.
czwartek, 12 lipca 2018
O nauce poprzez sport, czyli tenis jako szkoła życia
To nie będzie tekst o charakterze wspomnieniowo-narzekającym, z cyklu: kiedyś było lepiej, ale że – miałam zaszczyt poznać taką, a nie inną osobę. Gdy kończy się wielkie piłkarskie święto, ja myślę o tenisie. A to dlatego, że na stole w mojej kuchni – wśród innych gazet, papierów i książek – przewala się magazyn „Tenis”, który na światło dzienne wyciągnęłam przed paroma miesiącami. Wydanie sprzed lat. W dodatku jedna z inicjatyw wydawniczych tyleż chybionych, co niemających szans na powodzenie.
wtorek, 30 stycznia 2018
O tym, czego nie widać na zdjęciach, czyli puzzle rodzinne
Komunikacja przemocowa. Wyobrażamy sobie, że to tylko krzyk. Nic bardziej mylnego. Dorosłe kobiety. Co z tego, skoro role jasno określone. Jak to w rodzinie.
Efekt Marianny to zjawisko. Nie pytajcie mnie jednak, czy historia, którą zamieszczam na blogu, jest o Was. Zapytajcie o to samych siebie. W tamtym miejscu reguły gry były wyjątkowo niejasne. Ją zdziwiło, że o szczegółach związanych z powierzonymi jej obowiązkami nie opowiadał jej Szef. Sądziła, że to od niego dostanie klarownie przedstawione wymagania , tymczasem znalazła się w sytuacji, w której po prostu musiała się domyślić, na czym będzie polegała jej rola, i czym będzie się zajmować. Proszę zaprzyjaźnić się z koleżanką, z którą będzie Pani ściśle współpracować – jak mantrę powtarzał wciąż Szef.
środa, 19 kwietnia 2017
O radach i radzeniu, i magii słów, które w istocie nie padają
Żeby być w dialogu, trzeba się słuchać. A słuchanie jest pewną sztuką. Nie samymi radami żyje człowiek – jakże często o tym zapominamy. Trochę refleksyjnie będzie. Usłyszałam ostatnio w jakimś głupim filmie, jedna osoba mówi do drugiej: – Nieważne, jaką decyzję podejmiesz. Rób tak, żeby tobie było dobrze. Słowa zostały. Cenne. Mocne. I tak pomyślałam, że w chwilach trudności coś takiego właśnie chciałabym słyszeć.
poniedziałek, 27 lutego 2017
O węzłach (nie) do rozplątania, czyli emocje na tapecie
Jest wiele definicji toksyczności, a pojęcie to bez wątpienia robi karierę. Status żony i matki jest kolejnym, gdy mogę się z nim zmierzyć. No chyba że... zapragnęłabym żyć w szklanej kuli. Do kolejnych wpisów dojrzewam długo. Taki czas. Niekiedy miesza mi się to, co przeczytałam, gdzieś zasłyszałam, a co wyszło spod mojej klawiatury. I z mojej głowy. Tak, ilość bodźców i danych, wydawałoby się – niezbędnych do przetworzenia, może stresować. A przy okazji refleksja: na jakie przebodźcowanie (oto nowe, „piękne” słowo, na które gdzieś wpadłam – i chyba na trwałe zagości w moim słowniku) narażony jest umysł maluszka, dopiero poznającego współczesny świat. Mam na myśli: rozpoznającego go swoimi zmysłami. Czy nie jest to wystarczający powód do rozdrażnienia?
poniedziałek, 19 grudnia 2016
O świętach, które mają szansę trwać dłużej niż tylko trzy dni
W to trzeba wejść, przeżyć święta towarzysząc dziecku, być razem, a nie tylko skupiać się na rytuałach. Kiedyś tak o tym nie myślałam. Kiedy czytam wywiad z psycholożką Agnieszką Stein, nachodzi mnie refleksja, jak dużo – patrząc na zachowania dzieci – można się dowiedzieć o samym sobie. I nie jest ważne, że w tym wypadku chodzi akurat o sposób spędzania Świąt Bożego Narodzenia, i to, jak się do nich przygotowujemy.
poniedziałek, 21 listopada 2016
O złości i moim odkryciu, że można nauczyć się ją obsługiwać, czyli lekcja druga
Kolejny mój tekst o złości i dziecięcych emocjach. Sytuacje dnia codziennego to w istocie iście detektywistyczna praca – cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Stop. Chciałabym zatrzymać tamtą kobietę, która ciągnie za rękę płaczące, niespełna metrowej postury dziecko. Która podnosi je z chodnika – bo dziecko się na nim kładzie. Która próbuje usadzić je na wózku, bezskutecznie. Która wciąga mu na głowę czapkę, a ponownie zrzuconą – podnosi. Która wybiega za nim na jezdnię. I która, rozzłoszczona, wreszcie daje mu klapsa.
Jeśli nie prowadzisz przed sobą dziecięcego wózka – to w tym miejscu, jakby nie istniejesz. Przesada?! A może punkt widzenia tylko jednej ze stron?! Miasteczko Wilanów – utożsamiane z prestiżem i snobizmem, budzące zawiść, i z pewnością chcące uchodzić za jedno z tych miejsc w Warszawie, w których wyznaczane są trendy. Jednak, nie sposób zaprzeczyć, jest tu czysto, ładnie i schludnie; co dla mnie osobiście – jako mieszkanki – jest akurat bardzo ważne.
środa, 30 września 2015
O nieszablonowej gazecie zamkniętej w gablocie, czyli dziecięca opowieść, która mnie urzekła
Foto: arch. pryw. No napisane to zostało tak, jakby ze stron pachniało jaśminami. Na pożółkłych kartkach starej gazety – słowa pisane przez dzieci dla dzieci. Jeszcze jedna wycieczka w przeszłość. W Otwocku może to już ostatnia. Zżymam się, że tutaj zewsząd otacza mnie starość, a opór przed zmianą i tym co nowe wisi w powietrzu, jednak historia wyczytana na kartach wydawanego do 1939 roku „Małego Przeglądu” wręcz mnie urzekła. Językiem, poetyckością, niewinnością, klimatem… To brzmiało zupełnie inaczej niż słowa, które sączyły się w mojej głowie. A może wyobraźnię poruszyły zapach muzealnego kurzu czy chłód wrześniowego poranka, a przy tym dziwne ostatnio dla mnie poczucie wyciszenia. Jak nie ja i jak nie tu , do Muzeum Ziemi Otwockiej postanowiłam wrócić. Miło też, że pan kustosz dał się wyciągnąć ze swojej kanciapy, by pokazać mi właściwą gablotę. Bo moja pamięć chciała mnie wieść innymi ścieżkami, błędnie niestety.
środa, 16 września 2015
O grach rodzinnych i tym specyficznym języku, który przyswaja się drogą osmozy
Dopiero za kilka lat odkryję, że niektóre rodziny nie lubią zadawać pytań, bo powoduje to utratę kontroli bądź uwagi. Dopiero za kilka lat, mając wciąż do czynienia z podobnymi zachowaniami, tak to nazwę. Brzmi okrutnie, wiem. Niestety. Spotkanie w gronie najbliższych mogłoby wyglądać tak. Siedzimy na przyjęciu, na które przyszliśmy z kilkutygodniowym niemowlęciem. – A do kogo jest podobne? – zaczyna się zastanawiać jedna z ciotek. Nie podejmuję tematu, bo mam nadzieję, że do nikogo z nas. W mojej córeczce wolałabym widzieć podobieństwo do męża, który do mnie nie jest podobny ani trochę. – Do innych niemowląt – odpowiada moja mama, która nie przepada za niemowlętami.
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
O tym, że wieś może się kojarzyć z... kobietą
Wieś jest pełna przedsiębiorczych kobiet. Nie sądziłam, że aż tak. Bo do niedawna miała dla mnie twarz wyłącznie mężczyzny. Wiadomo: chłop, gospodarz, rolnik, z kosą na polu albo – jak kto woli – jadący traktorem bądź innym ciągnikiem, nawykły do fizycznej pracy, silny, zdrowy, krzepki. Zdaniem niektórych, napychający sobie kieszenie unijnym euro. Ale, co ciekawe, samotny! To można by założyć z dużym prawdopodobieństwem.
wtorek, 12 maja 2015
O życzeniach, na które warto poczekać, czyli mój pierwszy Dzień Matki
Mama, matka, mamusia – ileż romantycznych przekonań ukrytych jest w tym słowie. I jak bardzo kobietę, która dała nam życie, chcemy widzieć tylko jako osobę „dobrą”, mam na myśli: bez tych ciemnych stron. Weryfikuję to od dawna i przyznam, moje serce wyrywa się nieraz do górnolotnych stwierdzeń. Z kolei wielość perspektyw, które odkrywam wraz z doświadczeniem własnego macierzyństwa, czasem mnie przytłacza i póki co nie jest to spójny obraz. Zbliża się Dzień Matki. To jeszcze, wydawałoby się, tyle dni, a za chwilę będzie można powiedzieć: To już. Jakaś niejasna myśl błąka mi się po głowie i chciałabym coś o tym napisać. Zaczynam jednak od ilustracji. Po wpisaniu słowa kluczowego: Mother , w jednym z serwisów ze zdjęciami – przeglądam obrazki. I myślę sobie: Oj, nie chciałabym, by wyszło tak laurkowo. Bo co widzę? Tu kaczuszki – jedna duża, druga mała; dalej – w podobnej konfiguracji – kociaki, małpki, żyrafy, sarenki, i jeszcze inne zwierzęta; jest oczywiście pani z brzuchem bądź wózk...
piątek, 8 maja 2015
O tym, że często mylimy, kto i co myśli, i jakie z tego wnioski
Nie trzeba wikłać w to psychologii. Ale można. Próba zrozumienia naszych zachowań może być fascynującą przygodą, zapewniam. Mnie na przykład pozwala na większy dystans. Moja córka lubi siedzieć w oknie. No może nie lubi – bo tego w istocie nie wiem, ale dość często jej się to zdarza. Nie, to nie będzie opowieść zakochanej mamusi, która świata nie widzi poza własnym dzieckiem. Dla uściślenia dodam jeszcze, że chodzi o okno balkonowe.
sobota, 7 lutego 2015
O tym, jak potrafią straszyć duchy... firmowe, czyli myśli do przerobienia
No bo mnie te duchy straszyły. I to przez długi czas. Te duchy były w mojej głowie, a to w wyniku szokującego wręcz dla mnie zderzenia z polską kulturą folwarczną. Kulturą firmową – znaczy się. O tak, przekonałam się, że polska kultura organizacyjna potrafi być kulturą folwarczną. Tak zresztą wynika z badań. Przeczytałam na ten temat bardzo dużo i wynotowałam sobie wiele stwierdzeń, które są zgodne z tym, co sama myślę, bo to po prostu przeżyłam. To różne stwierdzenia. Dotyczące pracy, naszego w niej bycia i tego, co ono z nami robi. Zaskakujące, ujmujące sedno sprawy, a gdyby się głębiej zastanowić – po prostu oczywiste. Właściwie to związane ze światem korporacji, które zdominowały współczesny rynek. Sama usłyszałam niedawno, jakobym należała do pokolenia korporacji. Czy aby na pewno? Badanie przeprowadzone trzy lata temu dowodzi, że mianem tym określać należy przedstawicieli pokolenia Y. Czyli się nie łapię… A może korporacja to tylko takie słowo-wytrych, oznaczające nasze zaaf...
sobota, 13 grudnia 2014
O lekarzach, czekaniu i pytaniu, czyli niepisane zasady, staromodne słowa
Magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam, otwierają niejedne drzwi do gabinetu lekarskiego. Ale nie tylko one. Warto szukać różnych kluczy. Pani do mnie? – uniesiona brew okulistki świadczy o zdziwieniu. Przed paroma dniami wykonywała zabieg na mojej powiece. I wszystko miało być w porządku, i to od razu, jednak gdy usiadłam przed komputerem w pracy, zobaczyłam gwiazdy. Jak się okazało, konsultacja pozabiegowa w tym przypadku nie wchodzi w grę. Rejestratorka postanowiła umówić mnie na wizytę i nakłoniła do wysłania maila ze szczegółowym opisem sytuacji. Taka polityka, znana z pewnością wielu z Was.
wtorek, 25 listopada 2014
O pracy i nadużyciach, czyli historia wracająca z wygnania
To jest ciężki temat i przez długi czas nie umiałam o tym mówić. Tak, to moja historia. Kim jest szef, który mówi ci, że jesteś głupia i niekompetentna – bo efekty twojej pracy odbiegają od jego oczekiwań (o których cię zresztą nie poinformował). A na wzmiankę, że starasz się jak możesz, odpowiada z zaciekłością: to źle się pani stara. Ten sam szef w sytuacji, gdy wyrażasz inne zdanie niż on, wali pięścią w stół tak, że rozsypują się wszystkie kartki. Musiałaś się jednak odsunąć, by nie uderzył ciebie.
czwartek, 2 października 2014
O pracy i relacjach w pracy, czyli i z szefem da się rozmawiać
Kształtowanie odpowiedzialnych relacji pracodawców z pracownikami – czy nie brzmi to zbyt pompatycznie? I skąd przekonanie, że tylko szefowie mogą wystawiać innym opinię, a nie działa to w drugą stronę? O biznesie społecznie odpowiedzialnym (CSR) można mówić również z perspektywy pracownika. Choć odpowiedzialne kształtowanie relacji z pracownikami nie jest, niewątpliwie, ani modne, ani łatwe do zbadania . Napisałam: „również”, bo ta perspektywa, którą znamy, należy do pracodawcy . Mamy więc do czynienia przede wszystkim z firmowymi kodeksami dobrych praktyk i sloganami o odpowiedzialnym podejściu do zatrudnianych osób. Znane są wszystkim hasła, takie jak: „robimy”, „planujemy” czy „cenimy”. Zdarza się jednak, że mimo wzniosłych deklaracji firma okazuje się miejscem, gdzie – jak to ujął jeden z moich znajomych – szambo leje ci się na głowę.
środa, 27 sierpnia 2014
O przyjaźni w pracy, czyli dlaczego to nie najlepszy pomysł
Kto z nas choć przez chwilę nie myślał, że z koleżanką bądź kolegą z pracy można się zaprzyjaźnić? Brzmi całkiem pięknie. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy przychodzimy rano do biura, a w głowie natłok myśli, które dręczą nas od poprzedniego popołudnia. Możemy je z siebie wreszcie wyrzucić. Osoba siedząca za biurkiem naprzeciwko ze zrozumieniem kiwa głową. Powinno nas jednak zaniepokoić, gdy widzimy, jak wychodzi z pokoju, a w pomieszczeniu obok robi się poszum. Potem zaś natrafiamy na dziwne albo… (tu można wpisać dowolne określenie) spojrzenie innej koleżanki lub kolegi. Wnikliwa obserwacja prowadzi do wniosku, że niektórzy wręcz uwodzą postawą sugerującą pełne zainteresowanie naszymi sprawami osobistymi . Służą temu: miłe słowo, uśmiech, gest taki jak położenie ręki na ramieniu czy poklepanie po plecach. Nie jest bezpiecznie brać tego za przyjaźń. Szczególnie jeśli z taką postawą obnosi się szef czy przełożony.