Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsca. Pokaż wszystkie posty
środa, 18 września 2019

O śmieceniu, czyli wracając do czasów sprzed świadomości

O śmieceniu, czyli wracając do czasów sprzed świadomości - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Był wieczór, a tancerze na scenie podrygiwali w ognistych rytmach salsy. Czy w takiej atmosferze można myśleć o... śmieciach? Wróciłam z wczasów. Z postanowieniem, że jak do głowy przyjdzie myśl, ta odpowiednia, to zacznę pisać. O tym, co widziałam. Co utkwiło mi w pamięci najbardziej. Nie, nie piękne widoki.

Czytaj więcej »

poniedziałek, 18 września 2017

O grzeczności i podróżach autobusem, czyli czego brakuje w komunikacji na co dzień

O grzeczności i podróżach autobusem, czyli czego brakuje w komunikacji na co dzień - Czytaj więcej »
To jest czas, gdy głównie słucham. Słucham bardzo dużo, kręcąc się po mieście. Podróże komunikacją miejską obfitują w interesujące dialogi. Oto pierwsza z zasłyszanych rozmów, którymi w tym tekście się podzielę. Tak, ta arcyciekawa wymiana zdań ma miejsce w autobusie. – Czy może się pani trochę przesunąć? – kobieta próbuje się przecisnąć między pasażerami, ale widać, że jest jej ciężko, a to ze względu na bagaż. – Zawsze mogła pani przecież więcej tych toreb nabrać!!! Ton głosu kobiety, która rozpoczyna wymianę zdań, jest naprawdę bardzo, bardzo grzeczny. Zero zaczepki w komunikacji pozawerbalnej. Rozmowa toczy się obok mnie. I, co ciekawe, panie nie wydają się zażenowane tym, że ktoś ich słucha.

Czytaj więcej »

środa, 25 maja 2016

O modzie i zwyczajności, czyli z życia Lemingradu

O modzie i zwyczajności, czyli z życia Lemingradu - Czytaj więcej »
Jeśli nie prowadzisz przed sobą dziecięcego wózka – to w tym miejscu, jakby nie istniejesz. Przesada?! A może punkt widzenia tylko jednej ze stron?! Miasteczko Wilanów – utożsamiane z prestiżem i snobizmem, budzące zawiść, i z pewnością chcące uchodzić za jedno z tych miejsc w Warszawie, w których wyznaczane są trendy. Jednak, nie sposób zaprzeczyć, jest tu czysto, ładnie i schludnie; co dla mnie osobiście – jako mieszkanki – jest akurat bardzo ważne.

Czytaj więcej »

środa, 14 października 2015

O jesieni, mojej wrażliwości i różnych obrazkach w mojej głowie

O jesieni, mojej wrażliwości i różnych obrazkach w mojej głowie - Czytaj więcej »
Tej jesieni, ból mieszał się z nadzieją. Spadające z drzew liście były jak obrazki, i zobaczyłam w nich tyle własnych myśli. Jeden z bardziej osobistych wpisów na moim blogu. Trzeba było poczekać, aż wyrośnie dom. A on rósł i rósł. Mijały miesiące. Jesień zaczęła się po raz trzeci. Niezauważenie skończyło się lato, nawet nie zdążyła przegnać zimy ze swojej szafy. Jakoś inaczej czas płynął, odkąd tu mieszkała. A może dłużyło się czekanie. Dni zbite w tygodnie, tygodnie w miesiące, poczucie bezsilności, bezwładna magma. Nie tak miało być.

Czytaj więcej »

sobota, 13 grudnia 2014

O lekarzach, czekaniu i pytaniu, czyli niepisane zasady, staromodne słowa

O lekarzach, czekaniu i pytaniu, czyli niepisane zasady, staromodne słowa - Czytaj więcej »
Magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam, otwierają niejedne drzwi do gabinetu lekarskiego. Ale nie tylko one. Warto szukać różnych kluczy. Pani do mnie? – uniesiona brew okulistki świadczy o zdziwieniu. Przed paroma dniami wykonywała zabieg na mojej powiece. I wszystko miało być w porządku, i to od razu, jednak gdy usiadłam przed komputerem w pracy, zobaczyłam gwiazdy. Jak się okazało, konsultacja pozabiegowa w tym przypadku nie wchodzi w grę. Rejestratorka postanowiła umówić mnie na wizytę i nakłoniła do wysłania maila ze szczegółowym opisem sytuacji. Taka polityka, znana z pewnością wielu z Was.

Czytaj więcej »

wtorek, 23 września 2014

O piciu herbaty i sile kobiet

O piciu herbaty i sile kobiet - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Nie dzielę świata na lepszy i gorszy. Nie dzielę świata na kobiet i mężczyzn. Ale jedna książka wystarczyła, bym nabrała pewności, że grą wartą świeczki jest inwestycja w edukację właśnie tych pierwszych. Dlaczego? Spośród przeczytanych książek, „Trzy filiżanki herbaty” zapadły mi w pamięć szczególnie. Nie dlatego, że jestem pasjonatką herbaty i wypijam jej dużo, i to różnych rodzajów. Nie dlatego też, że w książce pełno jest opisów gór: górskich szlaków i krajobrazów, życia, a właściwie trudu życia w górach – które nad wyraz lubię, i które wywołują we mnie niezwykłe wzruszenie. Lektura pozwoliła mi oderwać się na chwilę od ciasnego świata ludzi skupionych na technologii , którą wówczas zajmowałam się zawodowo. A to dzięki jednemu zdaniu. „Zdałem sobie sprawę, że jeśli chcemy wygrać wojnę z terroryzmem tylko dzięki technologii, to musimy się jeszcze wiele nauczyć ” – mówi Amerykanin Greg Mortenson, współautor książki i jej główny bohater, z zawodu pielęgniarz, z ...

Czytaj więcej »

piątek, 8 sierpnia 2014

O tym, czego się dowiedziałam kupując rolety, czyli musisz być fachowcem

O tym, czego się dowiedziałam kupując rolety, czyli musisz być fachowcem - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Dziennikarskie śledztwo można podjąć i w sklepach z materiałami budowlanymi. Żeby przekonać się, czym pracownicy chcą przekonać klienta do zakupu. Jeśli jednak rzeczywiście chcecie coś wybrać, bądźcie dobrze przygotowani. Przyznam szczerze, że mając doświadczenie w pracy w mediach branżowych, sądziłam, że wybór rolet do okien nie będzie czymś trudnym. Jakież było moje zaskoczenie. Ten wpis nie powstał po to, bym chwaliła się swą specjalistyczną wiedzą. Nie! Ale moje doświadczenie może i komuś da do myślenia, że niespodzianek może tu być naprawdę sporo.

Czytaj więcej »

środa, 16 stycznia 2013

O rewitalizacji Górnego Śląska, czyli przyroda nieodkryta

O rewitalizacji Górnego Śląska, czyli przyroda nieodkryta - Czytaj więcej »
Foto: Artur Jastrzębski Do napisania tego tekstu zainspirował mnie Marek Ostrowski i jego inicjatywa ukazywania Polski z lotu orła. W tym przypadku mowa o terenach pogórniczych. Górny Śląsk ma wielu rzeczników , gdyby chcieć spojrzeć na ten region pod kątem ochrony środowiska czy przyrody. Przyznam, wiele razy tam nie byłam (mimo że moje korzenie rodzinne sięgają właśnie Górnego Śląska, a dokładnie województwa opolskiego), częściej chyba przejazdem niż tak po prostu, by coś zwiedzić, zobaczyć. Zatem swoje wyobrażenia buduję przede wszystkim na relacjach osób trzecich – i im wierzę na słowo.

Czytaj więcej »

niedziela, 18 listopada 2012

O Górnym Śląsku, na którym może być, ba, już bywa zielono

O Górnym Śląsku, na którym może być, ba, już bywa zielono - Czytaj więcej »
W pewnym sensie to reportaż, choć taki dziwny, bo pisany zza biurka. Śląsk, z którego pochodził jeden z moich dziadków, znam mało. Byłam tam może raz, albo dwa razy. Pamiętam: szkoła podstawowa, w tych trudnych latach moi rodzice załatwili mi wyjazd na kolonie, przy czym zbiórka – o dziwo – była w Gliwicach. W Gliwicach też, po dostaniu się tu z Warszawy, trzeba było zanocować. Miasto wydało mi się mroczne, no dokładnie: spowite dymem, i nie zachęcało do większej eksploracji.

Czytaj więcej »

środa, 3 października 2012

O segregacji, czyli dlaczego hiszpańskie pojemniki nie czują się niepotrzebne

O segregacji, czyli dlaczego hiszpańskie pojemniki nie czują się niepotrzebne - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Pierwsza moja wizyta w Hiszpanii to totalne zauroczenie czymś, na co turyści z reguły nie zwracają uwagi – tamtejszą segregacją śmieci. W Barcelonie są trzy rodzaje pojemników , oznaczone odpowiednio kolorami: żółtym, zielonym i niebieskim. Nietrudno się domyślić, że służą do zbiórki materiałów takich, jak plastik, szkło i papier. Jest ich dużo w centrum miasta, które przecież ma zwartą zabudowę, a uliczki są wąskie. Kontenery stanowią, można powiedzieć, nieodłączny element zabytkowej jego tkanki. Czasem można je znaleźć nawet na sąsiadujących ulicach lub tej samej – w odległości zaledwie kilkuset metrów od siebie. I co również widać: służby sprzątające rzeczywiście działają. Pojemniki są regularnie opróżniane. Innego rodzaju kontenery znajdują się na stacjach barcelońskiego metra czy na dworcu głównym. Chodzi przy tym nie tylko o ich kształt, ale i kolor oznaczenia odpadów – pojawiają się tu bowiem biały i czerwony.

Czytaj więcej »

piątek, 24 sierpnia 2012

O nowym Dworcu Wschodnim, czyli jak ja się cieszę, że Warszawa się zmienia

O nowym Dworcu Wschodnim, czyli jak ja się cieszę, że Warszawa się zmienia - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Mój tata odwoził mnie tu kiedyś, gdy miałam wsiąść do pociągu, który potem wlókł się całą noc, na koniec Polski. Samej aż strach się było zapuszczać na Pragę. W odnowionym budynku Dworca Wschodniego w Warszawie, po raz pierwszy po latach, znalazłam się za sprawą redakcyjnego reportażu. Można się tu poczuć jak we wnętrzu nowoczesnej galerii handlowej – pamiętam, tak pomyślałam. A zaraz potem była refleksja, że może nieco inaczej, mniej technicznie opiszę to na blogu. No i tekst jest. W istocie chodzi o główną halę w dalekobieżnej części dworca. Moją uwagę zwróciła przede wszystkim stalowo-szklana ścianka, która oddziela – jak się dowiedziałam – część dzienną wnętrza od całodobowej, nazywanej też nocną. Osoby przemieszczające się tędy w ciągu dnia zapewne nie zobaczą więc tego przedzielenia, bo ścianka jest uruchamiana i „rozciągana” codziennie po północy, na kilka godzin. Ma się rozumieć, dostęp do kas jest przez całą dobę; również w hali kasowej mieści się pocze...

Czytaj więcej »