środa, 16 stycznia 2013

O rewitalizacji Górnego Śląska, czyli przyroda nieodkryta

Foto: Artur Jastrzębski

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie Marek Ostrowski i jego inicjatywa ukazywania Polski z lotu orła. W tym przypadku mowa o terenach pogórniczych.


Górny Śląsk ma wielu rzeczników, gdyby chcieć spojrzeć na ten region pod kątem ochrony środowiska czy przyrody. Przyznam, wiele razy tam nie byłam (mimo że moje korzenie rodzinne sięgają właśnie Górnego Śląska, a dokładnie województwa opolskiego), częściej chyba przejazdem niż tak po prostu, by coś zwiedzić, zobaczyć. Zatem swoje wyobrażenia buduję przede wszystkim na relacjach osób trzecich – i im wierzę na słowo.

Ale przyznam, że to ciekawa zabawa. Gdy z worka pojęć wyjmie się to jedno: ochrona przyrody, i zacznie eksplorować temat, okaże się, że droga się rozjeżdża, a na końcu są dwa światy. I dwa obrazy, skrajnie różne. Pierwszy, zakrawający w moim przekonaniu na stereotyp, to Śląsk z dymiącymi kominami: kopalnie, huty i zanieczyszczone środowisko. A w efekcie tego liczne choroby, na czele z zaburzeniami układu oddechowego i pylicami. Drugi obraz – czyli Śląsk jawiący się jako miejsce, gdzie o przyrodę się dba, bo tereny pogórnicze są rekultywowane – tak wielkiej siły przebicia póki co nie ma. Ale mnie się on niezmiernie podoba.

No to może przykłady. Najczęściej z regionem kojarzone są Katowice wraz z sąsiednimi miastami: Bytomiem, Zabrzem, Gliwicami, Chorzowem i Tychami. Chorzowa właśnie dotyczy ostatnia ciekawostka, na którą wpadłam przeglądając Internet. A to za sprawą zdjęcia przedstawiającego… owieczkę na łące. Otóż w Chorzowie istnieje, i to od 1975 roku, park etnograficzny, pozwalający „odkrywać po kawałku pokryte ziemią i kurzem historie z przeszłości”. Czyli przeszłość Górnego Śląska, wraz z jego naturalnym ukształtowaniem terenu i przyrodą. Nietrudno bowiem sobie wyobrazić, że zabytkowych chałup nie wystarczyło w to jedno miejsce zwieźć i postawić. By stworzyć skansen, trzeba było przecież odpowiednio przygotować ziemię, posadzić zieleń, a także drzewa i krzewy w ogródkach i sadach przynależących do wiejskich domostw. Do 2010 roku zgromadzono w sumie aż 102 takie obiekty – zarówno dużej, jak i małej architektury. Z kolei by móc tutaj uruchomić młyn, niezbędne było zbudowanie specjalnego cieku wodnego; utworzono też trzy stawy. O tym, co się tu zmienia, można dowiadywać się na bieżąco. Park ma swój profil na Facebooku.

A w odległości około 7 km jazdy samochodem znajduje się Bytom. Film dostępny zarówno w Internecie, jak i na płytach DVD, promuje zielony obraz tego miasta, a w lektorkę wcieliła się dziennikarka Krystyna Czubówna. Póki co to jej nazwisko ma działać jak magnes, ale urząd miejski w Bytomiu niewątpliwie liczy na to, że Miechowicka Ostoja Leśna – o której mowa w filmie – z czasem będzie się z tym obszarem kojarzyła bardziej niż przemysł ciężki i kopalnie. Kompleksy leśne zajmują powierzchnię, bagatelka, 305 hektarów i są objęte ochroną prawną.

Również Jaworzno ma się czym pochwalić. Po działalności przemysłowej prowadzonej tu przez wiele wieków ponoć nie ma dziś ani śladu, a o dawnych składowiskach odpadów pogórniczych i z elektrowni świadczy tylko nieco słabszy rozwój roślinności. Ponad 30 proc. powierzchni miasta zajmują lasy, kolejne 30 proc. – użytki rolne. Tak informuje na swojej stronie internetowej urząd miasta. A gdyby chcieć wejść do serwisu kilka zakładek głębiej (czyli, mówiąc mniej nowocześnie: poszukać informacji bardziej wnikliwie), to można poczytać o rezerwatach (Dolina Żabnika) bądź innych obszarach chronionego krajobrazu (np. Dobra-Wilkoszyn), znajdujących się właśnie na tym terenie. Są też zdjęcia.

Miasta Górnego Śląska walczą o to, by myśleć o nich inaczej, niż się przyjęło. I dobrze. Mnie to bardziej przekonuje niż argumenty, jakimi epatują nieraz media, w stylu: Alarm ekologiczny w Rybniku. Najgorzej jest na Śląsku!, albo: Alarm ekologiczny w Rybniku. Niebezpiecznie wzrosło stężenie pyłu. (A tak na marginesie – zobaczcie, jak reaguje wasze ciało, kiedy słyszycie słowo: alarm.) Zmiana nastawienia zajmie pewnie trochę czasu, ale ważne jest, by wysiłek został podjęty przez obie strony. Przemysłowa historia Śląska wcale nie musi być słabą stroną tego regionu.

0 comments

Prześlij komentarz