czwartek, 28 lutego 2019
O słowach, które tną jak brzytwa, czyli fragmenty książki „Życie na pełnej petardzie”
Jak łatwo sprawdzić, ile z tego, co myślimy, to tylko próba przeniesienia kopii siebie na kogoś innego. Wypowiedzcie chociaż słowo: Kościół. „ Wspomnienie jednego z karnych apeli. Zmierzch PRL-u. Zostałem wywołany na środek, ponieważ miałem na sobie czerwony sweter, a tego dnia wszyscy powinni być w mundurkach. Przed szereg wezwano też Artura, bo był w kurtce. Wychowawczyni stanęła przed nami i się wydzierała. Uczucie koszmarne, skojarzenia obozowe. «Czy taaaaaaak wygląda uczeń?! Czy taaaaaaak wygląda uczeń?!» – krzyczała. Na mnie to w ogóle nie robiło wrażenia, ponieważ w domu zostałem nauczony, że jak ktoś się drze, to znaczy, że problem jest w nim , nie we mnie”.