Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obserwacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obserwacje. Pokaż wszystkie posty
środa, 4 marca 2020

O tym, że strachu można się nie bać, czyli lekcja rozwagi

 O tym, że strachu można się nie bać, czyli lekcja rozwagi - Czytaj więcej »
Bo może tak jak pokonaliśmy kryzys na rynku pracy, pokonamy teraz koronawirusa. Niech no znajdzie się jeden odważny... dziennikarz. Historia sprzed lat. Tekst, który opublikowałam na jednym ze swoich blogów, opatrzyłam słowem: Kryzys. I to w tytule. Auu! (Brzmiał on: „Sposób na kryzys”.) Zrobiłam zatem poważny błąd, na jaki zwracają uwagę teoretycy PR, a o którym mówił wykładowca na moich studiach. To słowo przyciąga, fakt, i w mediach to wiedzą, jednak – co do czego nie mam wątpliwości – może ono wywoływać bardzo negatywne emocje. Zwłaszcza jeśli bezkrytycznie wierzy się w to, co media nam przekazują.

Czytaj więcej »

czwartek, 17 stycznia 2019

O języku, czyli że święta to coś, co mamy w głowie

O języku, czyli że święta to coś, co mamy w głowie - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Zaczyna się zwykle powtarzanym bez zastanowienia «trzeba», jednak dobrze jest, gdy skończy się osobistym, wyrażanym w pierwszej osobie: ja chcę. Ostatnie Święta po raz kolejny skłoniły mnie do refleksji, że to wyjątkowo dobry czas, by skonfrontować się z językiem osobistym, a przynajmniej sprawdzić, jak działa, i czy w ogóle działa – w najbliższym otoczeniu. Oczywiście, dotyczyć to będzie przede wszystkim tych osób, które wcześniej tego nie robiły.

Czytaj więcej »

poniedziałek, 18 września 2017

O grzeczności i podróżach autobusem, czyli czego brakuje w komunikacji na co dzień

O grzeczności i podróżach autobusem, czyli czego brakuje w komunikacji na co dzień - Czytaj więcej »
To jest czas, gdy głównie słucham. Słucham bardzo dużo, kręcąc się po mieście. Podróże komunikacją miejską obfitują w interesujące dialogi. Oto pierwsza z zasłyszanych rozmów, którymi w tym tekście się podzielę. Tak, ta arcyciekawa wymiana zdań ma miejsce w autobusie. – Czy może się pani trochę przesunąć? – kobieta próbuje się przecisnąć między pasażerami, ale widać, że jest jej ciężko, a to ze względu na bagaż. – Zawsze mogła pani przecież więcej tych toreb nabrać!!! Ton głosu kobiety, która rozpoczyna wymianę zdań, jest naprawdę bardzo, bardzo grzeczny. Zero zaczepki w komunikacji pozawerbalnej. Rozmowa toczy się obok mnie. I, co ciekawe, panie nie wydają się zażenowane tym, że ktoś ich słucha.

Czytaj więcej »

czwartek, 24 września 2015

O spacerach, kultywacji starości i moim żegnaniu się z Otwockiem

O spacerach, kultywacji starości i moim żegnaniu się z Otwockiem  - Czytaj więcej »
Foto: arch. pryw. Z tych spacerów zapamiętam pytanie mojego męża o to, kto wymyślił balon. Ale też i moje własne rozkminy dotyczące tego, że chroniąc starość, można przecież o nią zadbać. Gdy w czasie jednego z wrześniowych spacerów mąż zapytał mnie o ten balon, pamiętam – patrząc na naszą córkę, skwitowałam to krótko: A wiesz, dobre pytanie. Słowa zostały w mojej głowie i uznałam, że tak będzie brzmiał tytuł kolejnego wpisu * . Właśnie o tych spacerach. I o moim żegnaniu się z Otwockiem.

Czytaj więcej »

czwartek, 29 stycznia 2015

O dziwolągach słownych, czyli język nasz pojemny, piękny

O dziwolągach słownych, czyli język nasz pojemny, piękny - Czytaj więcej »
W tym tekście o dwóch zwrotach, które... jakoś mi nie leżą. Zajmuję pewnie dość niepopularne stanowisko, że cokolwiek można przecież starać się powiedzieć inaczej, prościej. Co o tym sądzicie? Wynotowałam sobie ostatnio osobliwy zwrot językowy. Ewa Błaszczyk w jednym z wywiadów mówi, że udaje jej się balansować pomiędzy życiem, które wiedzie jako aktorka, a swoją działalnością społeczną, a to dzięki temu, że za każdym razem przesuwa energię w inny obszar . Z jednej strony czuję, że znakomicie ją rozumiem i zwrot pasuje mi jak ulał. Oto pracuję na blisko ośmioletnim już laptopie, i cóż, przyznaję, że są momenty, kiedy mam ochotę krzyczeć, bo sprzęt działa tak wolno. A gdybym tak od razu kupiła nowy komputer, znaczy się – nie wstrzymywała się z tą decyzją, mam szansę (właśnie!) przesunąć swoją energię w inny obszar, nie tracąc jej na nerwy. Takie spalanie się przy starym sprzęcie jest zupełnie niepotrzebne.

Czytaj więcej »

poniedziałek, 13 października 2014

O byciu media-workerem i tzw. dziennikarskim zapleczu

O byciu media-workerem i tzw. dziennikarskim zapleczu - Czytaj więcej »
Dziennikarstwo upada. To boli. Dziś można stać się tego typu specem, nie ruszając się nawet zza biurka. Przed półtora rokiem znalazłam w sieci tekst zatytułowany „Jestem media-workerem”. Wyglądało to na zaczyn bloga (adres z domeną blogspot), choć takiego raczej bezosobowego – autorka nie ujawniała ani swojego imienia, ani nazwiska. Link, wraz z komentarzem, wkleiłam do dokumentu „Ciekawe linki” i pomyślałam, że kiedyś do tego wrócę. Ale na tym się nie skończyło. O tekście kazały przypomnieć gorące, redakcyjne dyskusje, towarzyszące temu, że moja koleżanka z drugiej strony biurka – która od razu po studiach „awansowała” na stanowisko redaktor prowadzącej – zapoznawała się ze specyfiką pracy w nowym miejscu. Nie pamiętam kontekstu rozmowy, w każdym razie w pewnym momencie, wśród śmichów i chichów, wyciągnęłam wydrukowany artykuł i dałam jej do przeczytania. Gdy mi go zwracała, a to było już innego dnia, miała pokerową twarz i nie powiedziała nawet słowa.

Czytaj więcej »