sobota, 8 września 2012

O pracy i dlaczego liczą się nie tylko pieniądze

Różne są przyczyny, dla których lubimy swoją pracę. Albo i nie. Do tematu przymierzają się też badacze. Z pewnością warto wiedzieć, co motywuje ludzi do pracy, choć odpowiedź i tak każdy z nas znajdzie w sobie.


Gdzieś przeczytałam, że motywowanie pracowników to piękna sztuka dodawania energii. Cóż, niewątpliwie jest to ten rodzaj wywierania wpływu, który ma charakter długoterminowy i może mieć bardzo pozytywne skutki. Celem działań motywacyjnych jest zachęcenie pracownika do dawania z siebie maksimum wysiłku, a w konsekwencji sukces firmy (jakkolwiek by go nie rozumieć). Na ten temat specjaliści, szczególnie ci od zarządzania, wypowiadają się bardzo chętnie. Pojawiają się próby systematyzacji różnego rodzaju motywatorów; natknąć się też można na szacunki, co motywuje ludzi w większym, a co w mniejszym stopniu. Jednak badań, które określałby to w jednoznaczny sposób, jest – jak się wydaje – mniej.

Przed trzema laty podjęły się tego instytut badawczy Randstad i TNS OBOP. Celem było właśnie określenie, co motywuje ludzi do pracy, przy czym nie brano tutaj pod uwagę podwyżki wynagrodzenia. Pewnie nie będzie zaskoczeniem, że wśród tak zdefiniowanych motywatorów na pierwszym miejscu znalazły się premie za jakość pracy (38 proc. wskazań), na drugim – dobra atmosfera w pracy (29 proc.), zaś na trzecim szkolenia i dodatkowe uprawnienia, czyli innymi słowy możliwość rozwoju (22 proc.). Badanie przeprowadzono na grupie 1001 osób, w wieku co najmniej 18 lat. Co ciekawe, te same czynniki wskazywane były jako główne motywatory zmiany pracy; jednak w tym wypadku kolejność ich była następująca: lepsze warunki finansowe (80 proc. wskazań), większe możliwości rozwoju (71 proc.) i lepsza atmosfera w pracy (65 proc.).

Świeższe, bo przeprowadzone w czerwcu tego roku badania pokazują, że dla Polaków ważniejsza od pieniędzy jest spokojna praca. Uważa tak 46 proc. zatrudnionych. Z kolei dla 53 proc. badanych dobra atmosfera w miejscu zatrudnienia jest ważniejsza niż własna pozycja. „Tylko dla pieniędzy” pracuje 38 proc. osób, przy czym jedynie 12 proc. wyraża takie zdanie zdecydowanie. Czyli coś się zmieniło w naszym podejściu do pracy – na fakt, że ubywa osób pracujących wyłącznie dla pieniędzy, wskazuje sam OBOP.

A jeszcze warto wziąć pod uwagę, że poza biznesem jest III sektor, w którym nie ma stałego personelu. Z badań wynika, że 3/4 organizacji pozarządowych utrzymuje się dzięki pracy społecznej zaangażowanych tu osób – członków, władz, wolontariuszy. Można przypuszczać, że ci, którzy się na to decydują, robią to w myśl zasady: coś za coś, a więc np. częściowy etat w zamian za możliwość realizacji swoich pasji czy zainteresowań: sportowych, kulturalnych, ekologicznych, obywatelskich.

Tak na dobrą sprawę zastanawiam się, na ile w ogóle motywacja, czyli pewna wewnętrzna gotowość do dawania z siebie co najlepsze – jest mierzalna. Oczywiście, można sprawdzić, co jest typowe dla większości ludzi, jednak to, w jakim stopniu człowiek jest w stanie wyzwolić swój potencjał w danym miejscu pracy, zależy od splotu okoliczności. Wiążą się one i z tym konkretnym miejscem, i aktualną sytuacją życiową danej osoby, jej potrzebami, wrażliwością, poziomem dojrzałości itp. (tutaj niech każdy wpisze sobie sam, co sprawia, że w danym miejscu nadal chce lub nie chce pracować…). Jedna z badaczek wskazuje na przykład, że dla 90 proc. pracowników podstawą do skutecznego zaangażowania i przywiązania do firmy są: przekonanie o słuszności tego, co robią, uznanie za dobrą pracę, poczucie ważności (czy też akceptacji), wreszcie zaufanie ze strony pracodawcy. Również wśród pracodawców są i tacy, którzy – jak przyznają – największe efekty osiągnęli z ludźmi, do których mają największe zaufanie i których kontrolują najmniej. Bardzo ciekawej audycji o tym, że metoda strachu przed karą czy też ostrej marchewki nie przekłada się na jakość pracy, wysłuchałam ostatnio w Polskim Radiu.

W moim przekonaniu, żadnej z przyczyn motywacji, która by odstawała od średniej, czyli owej większości procentowej wyrażonej w słupkach, nie sposób zbagatelizować. I tylko pozostaje się cieszyć, jeśli chce nam się pracować, no nie?! Postawię raczej kontrowersyjną tezę: Bo co to za praca, której nie lubimy.

0 comments

Prześlij komentarz