sobota, 21 lutego 2015

O tym, jakie działania kryją się pod hasłem CSR

O tym, jakie działania kryją się pod hasłem CSR - Czytaj więcej »
Innymi słowy piszę tu o biznesie, i to biznesie z ludzką twarzą. We współczesnym świecie, a już zwłaszcza świecie korporacyjnym, to z pewnością rzecz warta rozwagi. CSR to wdzięczny temat. Mnie interesuje od dawna, jako że kojarzy mi się z humanizacją przedsiębiorczości . Przed paroma laty popełniłam nawet o tym tekst na swoim firmowym (wówczas) blogu , zatytułowany „CSR już nie taki straszny”. Choć samo pojęcie – czy to skrót, czy też jego rozwinięcie tłumaczone na język polski, a więc społeczna odpowiedzialność biznesu (ang. Corporate Social Responsibility ) – brzmi dla mnie strasznie. Tak jak inne określenie, z którym zetknęłam się niedawno, wprawdzie w praktyce mi bliskie: antykonsumpcjonizm (!). Ale cóż, język się rozwija, wchłaniając nowe słowa i wyrażenia, nawet jeśli ucho przyswaja je z trudem. Specyficznym żargonem jest naszpikowana większość publikacji poświęconych CSR. To, co chcę zreferować, postaram się zatem napisać tak bardziej od siebie, tj. własnymi słowami.

Czytaj więcej »

piątek, 13 lutego 2015

O odpoczynku, czyli że warto nieraz wytchnąć od planowania

O odpoczynku, czyli że warto nieraz wytchnąć od planowania - Czytaj więcej »
Trudno jest nie robić nic, skoro przez tyle lat wmawiano nam, jak ważne jest nie zmarnować ani chwili. Bo przecież żyje się raz. Artykuł o tym, jak czerpać radość z powolnego życia, koncentrując się na tym, co TU i TERAZ – zamieszczony w styczniowym numerze jednego z tzw. magazynów kobiecych – przeczytałam w dobrym momencie. Dopadło mnie przeziębienie i, choć mam małe dziecko, pozwoliłam sobie na kilka dni zwolnienia. Dosłownie. Bo gdy w domu wszystko już było obrobione, no przynajmniej tak z grubsza (wiadomo, dwunastomiesięczny bobas sam się nie przewinie ani nie nakarmi), kładłam się do łóżka.

Czytaj więcej »

sobota, 7 lutego 2015

O tym, jak potrafią straszyć duchy... firmowe, czyli myśli do przerobienia

O tym, jak potrafią straszyć duchy... firmowe, czyli myśli do przerobienia - Czytaj więcej »
No bo mnie te duchy straszyły. I to przez długi czas. Te duchy były w mojej głowie, a to w wyniku szokującego wręcz dla mnie zderzenia z polską kulturą folwarczną. Kulturą firmową – znaczy się. O tak, przekonałam się, że polska kultura organizacyjna potrafi być kulturą folwarczną. Tak zresztą wynika z badań. Przeczytałam na ten temat bardzo dużo i wynotowałam sobie wiele stwierdzeń, które są zgodne z tym, co sama myślę, bo to po prostu przeżyłam. To różne stwierdzenia. Dotyczące pracy, naszego w niej bycia i tego, co ono z nami robi. Zaskakujące, ujmujące sedno sprawy, a gdyby się głębiej zastanowić – po prostu oczywiste. Właściwie to związane ze światem korporacji, które zdominowały współczesny rynek. Sama usłyszałam niedawno, jakobym należała do pokolenia korporacji. Czy aby na pewno? Badanie przeprowadzone trzy lata temu dowodzi, że mianem tym określać należy przedstawicieli pokolenia Y. Czyli się nie łapię… A może korporacja to tylko takie słowo-wytrych, oznaczające nasze zaaf...

Czytaj więcej »

czwartek, 29 stycznia 2015

O dziwolągach słownych, czyli język nasz pojemny, piękny

O dziwolągach słownych, czyli język nasz pojemny, piękny - Czytaj więcej »
W tym tekście o dwóch zwrotach, które... jakoś mi nie leżą. Zajmuję pewnie dość niepopularne stanowisko, że cokolwiek można przecież starać się powiedzieć inaczej, prościej. Co o tym sądzicie? Wynotowałam sobie ostatnio osobliwy zwrot językowy. Ewa Błaszczyk w jednym z wywiadów mówi, że udaje jej się balansować pomiędzy życiem, które wiedzie jako aktorka, a swoją działalnością społeczną, a to dzięki temu, że za każdym razem przesuwa energię w inny obszar . Z jednej strony czuję, że znakomicie ją rozumiem i zwrot pasuje mi jak ulał. Oto pracuję na blisko ośmioletnim już laptopie, i cóż, przyznaję, że są momenty, kiedy mam ochotę krzyczeć, bo sprzęt działa tak wolno. A gdybym tak od razu kupiła nowy komputer, znaczy się – nie wstrzymywała się z tą decyzją, mam szansę (właśnie!) przesunąć swoją energię w inny obszar, nie tracąc jej na nerwy. Takie spalanie się przy starym sprzęcie jest zupełnie niepotrzebne.

Czytaj więcej »

poniedziałek, 19 stycznia 2015

O młodych: że się boją i nie mają marzeń

O młodych: że się boją i nie mają marzeń - Czytaj więcej »
W tej książce są zapiski o ludziach, chwilach bardzo intymnych, różne osobiste przemyślenia, dużo emocji. Mnie natomiast refleksje Jerzego Stuhra zostawiają głównie z obrazem młodych ludzi, wkraczających właśnie na rynek pracy. Choroba nowotworowa to dla większości czas pokory. Przystanięcia z boku, refleksji – takiej pogłębionej… Jerzy Stuhr zastanawia się nie tylko nad współczesnym teatrem, grą aktorską i światem tzw. celebryto-aktoro-głupków. Ważnym tematem, nad którym według niego warto się pochylić, jest rynek pracy młodych. Tak, o zasypywaniu ich umowami śmieciowymi też jest mowa – choć ten wątek autor pozostawia jakby w cieniu. W mojej ocenie jego stwierdzenia można odczytywać jako ironiczne albo wręcz zgryźliwe, ale w istocie mają one gorzki posmak. Oto fragmenty tych rozważań.

Czytaj więcej »