Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mały człowiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mały człowiek. Pokaż wszystkie posty
środa, 11 czerwca 2025
O tym, jak trudno jest mówić prosto. I dlaczego Gabor Maté to potrafi
Foto: grafika stworzona z pomocą AI (Chat GPT + Canva) Czasem coś przypomina, że język dzieci i język dorosłych to dwa różne światy. Jak łatwo o tym zapomnieć, gdy w codziennym biegu zabraknie czułości. I uważności. I może – odrobiny technologii. Z dziećmi jest tak, że zadają najprostsze pytania, a te potrafią aż zgiąć w pół. Moja córka zapytała ostatnio, kim jest Gabor Maté. I choć sama jadę na jego konferencję z wypiekami na twarzy, to odpowiedź – w wersji dla 11-latki – nie chciała mi przejść przez gardło.
środa, 27 czerwca 2018
O pomyśle na wyjście poza rodzinne schematy wychowawcze, czyli z kalendarza zadziwień
Okazuje się, że o Korczaku wiedziałam niewiele. Jak zwykle, czytając książkę, zapisuję sobie wartościowe myśli. Tytuł mojego wpisu, a właściwie drugą jego część, wymyśliłam jakiś czas temu. Ale nie pasował do żadnego z tekstów, które mam w swojej głowie. To było o moim życiu, i moim byciu mamą. I o potrzebie rozumienia własnego dziecka – nie według dostępnych mi, znanych wcześniej wzorców.
poniedziałek, 26 lutego 2018
O oswajaniu bliskości i tym, że przytulenie ma znaczenie
Są ludzie, którzy nie lubią się przytulać, albo gdzieś to zgubili. Tak naprawdę współczuję im. Podzielę się z Wami tekstem, który co jakiś czas odkrywam na nowo. W przeszłości zaznaczyłam go w książce, i odłożyłam na: Kiedyś. U mnie, działa. Dobra nowina przytulasów. Co to takiego? Coś, co można – za darmo (!) – otrzymać od własnego dziecka. Niby takie oczywiste.
piątek, 16 lutego 2018
O grzeczności i innych demonach, czyli gdy trendy związane z wychowaniem się zmieniają, a książka zostaje
Foto: arch. pryw. Jak łatwo projektujemy na innych to, co sami myślimy. Robimy to nawet własnym dzieciom. Książka o królewnie Lence zauroczyła mnie, doprawdy, do tego stopnia, że postanowiłam wziąć ją – w zamian za inną – z pobliskiej, zaprzyjaźnionej kawiarni. Słowa w tytule „...nie chce być grzeczna” (opisujące bohaterkę) podziałały jak magnes. Pierwszy raz przebrnęłam przez lekturę bez zastanowienia. Jakież jednak było moje zdziwienie, i rozczarowanie zarazem, stwierdzeniem, które znajduję na jednej z pierwszych stron, a które przykuło moją uwagę przy entym czytaniu, dowodzące, że Lence „robienie na złość wszystkim wkoło sprawia radość” .
piątek, 13 października 2017
O placach zabaw i tym, że roi się na nich nie tylko od dzieci
Foto: arch. pryw. To taki mój pomysł, by być wyrodną matką. I nie wtrącać się w poczynania przemykającej przez plac zabaw pociechy. Place zabaw – tyle się na nich dzieje. Dziś obserwuję ich stosunkowo rzadko, bo zaczęła się jesień, ale też do różnych ich: dziwacznych czy wręcz śmiesznych zachowań, mam już większy dystans niż jeszcze przed, powiedzmy, paroma miesiącami. Rodzice małych dzieci – oni właśnie na placach zabaw frapują mnie najbardziej. Ten temat chodzi za mną od miesięcy. Dojrzewa wraz ze mną, tak jak dojrzewa moja córka, a może raczej, i to mówiąc dość oględnie: dojrzewa jej mózg. Bo zachowanie M. na placach zabaw – a w mojej karierze było ich wiele – się zmienia: od gnającej przed siebie, żywej iskry, nieznającej przy tym ryzyka i nieprzewidywalnej, aż po spokojno-roześmianą dziewczynkę, która buja się na koniku na sprężynie, macha radośnie ręką i krzyczy: Mama! A ja? Siedzę sobie na ławeczce, w oddali.