poniedziałek, 21 czerwca 2021

O pisaniu, pracy nad blogiem i byciem dla siebie, czyli sztuka konfrontacji

Ten tekst to właściwie podziękowanie. Bo czasy są szybkie, bez miejsca na zatrzymanie, a na niegotowość nie ma dziś mody.


Jestem gdzieś pomiędzy końcem trwających, o, długo prac nad blogiem, czekaniem na zadowolenie z tego a początkiem realizacji tych wszystkich planów, które miały iść w ślad za tym. W stanie zawieszenia. Niemożności. Jeszcze odczuwając dojmujące zmęczenie. Jednak w myślach wciąż pisząc te swoje teksty.

Do prowadzenia bloga, w jego nowej wersji, i z tym wszystkim, czego nauczyłam się po drodze, przygotowywałam się tak długo, że teraz aż czuję tremę.

Poza tym, serio, na samo to, by skończyć pracę nad zmianami, z trudem starczyło mi sił. Albo, jak to zwą: pary.

W tym worku, który ze sobą niosę, jest dużo.

Jest wspomnienie pracy na emocjach. W nerwach, w napięciu, w niewiedzy. Z całą świadomością, że miałam też szansę poznać, czym jest ludzka nieuczciwość.

Jest wspomnienie poszukiwania jakiegoś pomysłu na siebie, tego, jak chciałabym, by wyglądał mój blog. A jednocześnie ślad, nie: pewność, że nie dam sobie wcisnąć cudzych pomysłów. Bo o te, ba, nie trzeba wcale prosić. Inni wiedzą przecież lepiej. Najlepiej. Więc chyba coś na kształt satysfakcji.

Jest wspomnienie wydzierania czasu. Czasu tylko dla siebie. To, gdy jest się mamą, jest nie lada trudne. A otoczenie wcale nie tryska zadowoleniem. Jednak to Ty się z tym mierzysz.

Jest też wdzięczność dla ludzi, którzy na różnych odcinkach mojej drogi podali mi rękę. Karolino, Agato, Katarzyno, Mario (po porządku: Ciociu), Alicjo, Agnieszko, Arkadiuszu – dziękuję! Dziękuję za to, że wytrzymaliście moje tempo. Moje wahania i pytania, i dociekliwość. I brak gotowości na różne rzeczy. Tak, jak to napisałam przed laty, w jednym ze swoich notatników: na niegotowość nie ma dziś mody. Mimo że tak promuje się i uczy nas tej asertywnej komunikacji, wraz z mówieniem o swoich trudnościach i potrzebach.

Pomysł na remont bloga długo był w powijakach. Pierwsze jaskółki pojawiły się po wakacjach w 2018 roku, pisałam o tym tu. A potem zaczęłam się rozglądać czy też, mówiąc bardziej fachowo: robić tzw. research. Wolno. Bardzo wolno. Pozwoliłam sobie na luksus niespieszenia się ze zmianami. Czy ktoś mnie goni? Czy szybciej znaczy lepiej? Wiedziałam, że szata graficzna bloga, no i niektóre jego funkcje muszą się zmienić. Wymiana myśli z osobami, które zainspirowałyby, bądź faktycznie (czytaj: technicznie) pomogły. Jakieś koncepcje w mojej głowie, niejasne, i brak kierunku. Niektórzy odpadli.

Minęło osiem miesięcy, gdy zaczęłam swoje porządki: czyszczenie i wyrzucanie tekstów. Szata graficzna zmieniła się nieznacznie: kolor beżowy przeszedł w niebieski, z tła zniknęły stare książki. A ja nabyłam przekonania, że zbliżam się do jakiegoś nowego początku. Minęło znów ileś miesięcy, a dalej był pomysł na zmianę blogowego silnika. Nieudany. Tutaj oszczędzę Wam szczegółów. Gdzieś z tyłu głowy wciąż jednak przekonanie, że blog ma pozostać, nawet jeśli piszę rzadko – bo jest cennym narzędziem, na wyrażenie siebie.

Tej myśli nie odparły już żadne późniejsze decyzje, ani czas, który biegł nieubłaganie. Gdy trzeba było na coś bądź na kogoś czekać – cierpliwie czekałam. I robiłam swoje. I nawet dzisiaj, choć blog już od jakiegoś czasu wisi – no pewnie można by też powiedzieć😉: śmiga – nie wszystko jeszcze jest gotowe.

Może tego nie widzicie, może nie wiecie. I dobrze.
Grunt to robić coś z sercem, znaczy się z miłością. Co niniejszym czynię.
Jest kilka tematów, o których lubię pisać, na których zawiesza się moje oko, i uwaga. Teraz już, patrząc na bloga, widzicie to wyraźnie. Więc będę się starać, by od czasu do czasu pojawił się tu jakiś tekst. Może uda mi się nadrobić tzw. zaległości, czyli dokończyć te teksty – które leżą zaczęte. Może też skłonię Was do refleksji, bądź czymś zechcecie się ze mną podzielić w komentarzach.

Ponoć właśnie przed świtem jest najciemniej, i tak też postrzegam całą tę moją drogę.

3 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że odpowiada mi ten sposób pisania. W dodatku temat jest mi bliski, bo myślę ostatnio nad zmianą/naprawą/redukcją/ swojego miejsca, jak to mówią, w przestrzeni publicznej (choć publiczności raczej niewiele). Będę zaglądał, pozdrawiam.
    https://rogbarana.pl/co-pierwsze-jajko-czy-kogut/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. No i super. :-) Dobrze wiedzieć, że ktoś myśli podobnie o pisaniu.
      Oczywiście, zapraszam!

      Usuń