sobota, 23 stycznia 2021

O pomysłach na plastik, czyli że trzeba z niego zrezygnować

Foto: arch. pryw.

Są rzeczy, za które lubię plastik. Ale z niecierpliwością czekam na jego zamienniki.


Ten ktoś się martwi. Głowa złożona w dłoniach. Martwi się może, że za dużo plastiku. A w perspektywie produkowania nadmiernych ilości śmieci – śmierć planety. Słowo śmie(r)ć, z jedną literą ujętą w nawias, to oczywiście urocza zabawa słowna. Na żarty jednak nikomu nie powinno się tu zbierać. Bo to nie są żarty.

Gdy po raz pierwszy widzę ten plakat, na przystanku autobusowym – wręcz nie mogę oderwać od niego wzroku. Robię nawet kilka kroków w tył, by przyjrzeć mu się z oddali. Postać wykonana z torebek plastikowych wygląda tak realistycznie. I jest taka sugestywna. Starsza pani stojąca obok znacząco chrząka, patrząc na te moje dziwne podchody. A co tam!

Plakat ma swoją nazwę. I autora: jest nim Rafał Bartlet, który ukończył ASP w Łodzi. W Internecie doczytuję, że jego praca jest trawestacją, czyli – mówiąc prościej – przeróbką albo też nawiązaniem do obrazu Edvarda Muncha pt. „Krzyk”. No zgadza się, zgadza. Poszukajcie gdzieś zdjęcia tego malowidła, tu nie powinno być wątpliwości co do podobieństwa. Choć widzę, że z moim odczytaniem uczuć osoby na obrazie, a w efekcie i na plakacie – jest gorzej: zdaniem interpretatorów twarz wyraża przerażenie. I dlatego ów człowiek krzyczy.

Podobne prace na citylight’ach można ponoć oglądać w całej Polsce. Tak, wiata przystankowa to bez wątpienia dobry punkt, bo ktoś, kto przesiada się z jednego autobusu do drugiego – w takim miejscu stoi. Wczoraj na przykład policzyłam, że na trasie, którą codziennie jeżdżę do pracy, plakaty reinterpretujące dzieło Muncha wiszą na co najmniej trzech przystankach. A to tylko jedna praca, bo w sumie podobnych plakatów jest znacznie więcej. Rozejrzyjcie się!

Sama zainteresowałam się tematem: poszukałam informacji w sieci, napisałam maila. Jak się okazuje, nasze przystanki zdobią zwycięskie prace w konkursie „Jedenaste: Nie produkuj śmieci”. Konkurs, organizowany dla artystów grafików, został rozstrzygnięty w połowie grudnia zeszłego roku, a jeszcze w tej chwili można wziąć udział w jego wersji on-line. Wchodząc na stronę internetową Galerii Plakatu ASM, widzicie zdjęcia nagrodzonych prac wraz z towarzyszącą im ikonką kciuka w górę. Możecie też pooglądać wszystkie zgłoszone plakaty, jest ich niemal dziewięćset. Nie powiem, niektóre pomysły robią wrażenie. Choćby taka podobizna śmierci z kosą, to jest: plastikową słomką – zamiast kosy. Do tej wirtualnej galerii wracałam wielokrotnie.

No i cóż, na własnym przykładzie widzę, że inicjatywa spełniła swoją rolę. Super! Choć akurat mnie do refleksji nad bezmyślnym zużyciem plastiku, a także do zmiany zachowań na prośrodowiskowe, zachęcać nie trzeba. Jednak to rzeczywiście jest problem, a segregować śmieci, kompostować je, przetwarzać, być bardziej bio, kupować z tzw. głową i własną torbą wielorazowego użytku – można się nauczyć. Warto. Trzeba!

Wiecie zapewne, że od 1 stycznia tego roku obowiązuje dyrektywa UE „Single-Use Plastics”, zwana dyrektywą plastikową, co w praktyce oznacza zakaz wprowadzania na rynek plastikowych sztućców, talerzy i słomek. Zresztą nie tylko ich, bo na starcie mowa jest o dziesięciu produktach jednorazowego użytku, w przypadku których łatwo o bezpieczniejsze dla środowiska zamienniki. Do 3 lipca, te konkretnie produkty mają zniknąć ze sklepów i restauracji. Wygląda na to, że jeszcze nie pożegnamy się z plastikowymi butelkami i popularnymi foliówkami! Nie kupimy już wszakże kawy w styropianowym kubku na wynos.

Zaledwie przed trzema dniami, właśnie w autobusie, zwróciłam uwagę, że pani stojąca obok mnie ma na ramieniu materiałową torbę z napisem: Planeta albo plastik. Idzie nowe.

2 komentarze:

  1. Ja staram się kupować jak najmniej rzeczy w plastiku i to wcale nie takie trudne. Wystarczy zmienić kilka nawyków ;)

    OdpowiedzUsuń