czwartek, 22 listopada 2018

O planach i ich braku, wierze i życzliwości

Moda na głupie święta nie słabnie. Obyśmy o życzliwości nie zaczęli sobie przypominać tylko raz w roku.


Zeszłoroczny Dzień Życzliwości przyniósł mi złą wiadomość. To dlatego zapewne dowiedziałam się o tym święcie, bo wyrwana z codziennego pędu – spojrzałam w kalendarz.

Jeszcze tego samego dnia zapisałam: „Łatwiej jest wierzyć, gdy dobrze się czuję. Trudniej ufać, gdy jestem sfrustrowana, zła, zagubiona, ale to właśnie wtedy warto szukać miejsca w kościelnej ławie – i przypomnieć sobie, że istnieje plan A, nawet jeśli nie zgadza się on z moim planem”.

Wczoraj, gdzieś w polskim Internecie jasny przekaz, by… nie oceniać pochopnie, być życzliwym. Zachęta. Jak porcja świeżego powietrza.

O życzliwości można by mówić dużo. I ubierać to w piękne słowa. Znajdą się też i badania, które potwierdzą, że szukanie jasnych punktów podczas „skanowania” swojego życia nie ma nic wspólnego z wypieraniem problemów, ale to ważny element higieny psychicznej. Bo osobom, które potrafią być wdzięczne, po prostu żyje się łatwiej.

Wierzę. Wiara to rzecz nieuchwytna.

Ale też za każdym razem śmieszą mnie instrukcje, takie jak chociażby ta, znaleziona w Pewnym Portalu, wskazująca na sposoby, by być życzliwym. Wow! Ja zaś pytam: czy życzliwość nie płynąca z głębi, jakiegoś wewnętrznego przekonania – to rzeczywiście życzliwość? Jeszcze życzliwość, czy może już wyrachowanie?!

Jeszcze jestem w stanie przełknąć radę, w stylu: Uśmiechaj się! OK, wiadomo, to działa; i fajnie przy tym, jeśli to nie jest sztuczny uśmiech, przyklejony do ust. Ale wskazówka: …słuchaj (czyli np. nie ripostuj rozmówcy informacjami na swój temat, podążaj za nim) – brzmi tyleż szlachetnie, co nieprawdopodobnie. Chciałabym wierzyć, że będziemy, ba!, być może z czasem nauczymy się rozmawiać tak, by nie wyglądało to jak gra w ping-ponga albo wzajemne licytowanie się. By była w tym choćby iskierka zainteresowania drugą osobą.

Jestem przekonana, że na co dzień możemy się zdobyć na drobne i miłe gesty. Wystarczy. Oby nie stały się one środkiem, lecz celem samym w sobie. Bo, jak pisał Benjamin Franklin, życzliwość to dar, którym warto się dzielić. A z pustego i Salomon nie naleje.

0 comments

Prześlij komentarz